niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 3. Surrender.


,,A chcesz, by inni cię bili? Chcesz być czyjąś kurwą, Kise?”

Słowa te rozbrzmiewały w jego głowie, jakby ktoś bezustannie wypowiadał je przez ogromny megafon. Czy to co powiedział było prawdą? Wcześniej więźniowie nie ruszali go tylko dlatego, że był ‘zabawką’ Haizakiego, a ten wzbudzał ogólny respekt, zaś teraz jego rolę przejął ten strażnik? Do tej pory był przekonany, że ten znęca się nad nim, bo taki akurat ma kaprys. Wypatrzył go sobie z tłumu innych więźniów i uśmiechając się do siebie w myślach rzucił zwycięsko ,,Tak, oto mój nowy, blondwłosy worek treningowy”. Dwa dni temu okazało się jednak, że jego pomysł był całkowicie inny, choć Kise nie wiedział skąd niby miałaby się wziąć ta łaska dla niego.

Nadeszła noc, kiedy jego czas na przemyślenie przeminął, a strażnik po trzydniowym spokoju miał znów wziąć go do siebie, by usłyszeć odpowiedź. Kise jednak dalej jej nie znał. Ryzyko wiązało się z cierpieniem, a jego brak ze straceniem własnej dumy, choć to właśnie ku tej opcji wychylał się bardziej. Czy ktoś od tego czasu choćby próbował cię uderzyć? Czy ktoś się do ciebie dobierał? Nie, wszyscy widzieli, że jesteś mój. Tak jak wszystko jednak i to miało swoją cenę. Za swego rodzaju immunitet Kise miał mu się oddawać raz w tygodniu. Nie rozumiał tego kompletnie, bo przecież strażnik i tak mógł go brać, a on nie miałby prawa kiwnąć palcem, poza tym, dlaczego zależało mu na tym, by był bezpieczny wśród innych? Chciał spytać już wtedy, ale propozycja mężczyzny wywołała w nim zbyt wielki szok. Powtarzał sobie po stokroć w duchu, że tej nocy wyciągnie od niego więcej informacji, choć wcale nie był pewien, czy znów nie straci języka, gdy ten tylko stanie nad nim. Samą swoją postawą strażnik wzbudzał pełno emocji, a Kise zawsze widział w jego oczach same negatywne, choć ostatnim razem było inaczej. Ostatnio znajdowała się tam jakby...troska?

- Kise Ryuota, wyłaź! – warknął, jak zwykle głośno i agresywnie. Dopiero teraz Kise pomyślał o tym, że może to wykrzykiwać tylko by usłyszeli go dobrze inni więźniowie. Wstał, po raz pierwszy już po tym wołaniu i bez dodatkowego bicia. Strażnik otworzył celę, po czym złapał go mocno za nadgarstek i dosłownie wyrzucił na korytarz. Blondyn upadł na prawe ramię, które przeszył ból, a w czasie gdy wstawał mężczyzna przekręcił znów zamek przy kratach. Zacisnął palce na ramieniu więźnia i zaprowadził go znów do siebie.

- Siadaj – rzucił do niego, a sam zajął miejsce za biurkiem, po czym spytał, bez większego wstępu: – Jaka jest twoja odpowiedź?

- Em, mam kilka pytań... – zaczął nieśmiało Kise, czując się bardzo niezręcznie. Już nawet nie chodziło o to, że rozmawia ze strażnikiem, lecz o to, co było ich tematem.

- Odpowiedź, Kise – warknął.

- Ale dlaczego ja? – wykrztusił w końcu, zsuwając się niemalże całkowicie z krzesła pod wzrokiem mężczyzny.

- Bo tak – prychnął. – Odpowiedź.

- Przecież mógłby pan mieć każdego, bez żadnych układów...

- Chcę ciebie – odparł bez jakiejkolwiek krępacji. – A twoja buźka byłaby brzydka w siniakach. Koniec pytań. Odpowiedź.

W głowie Kise szalała istna burza. Przyłapał się nawet na tym, że najchętniej zostałby przy tym, co jest teraz. Mianowicie strażnik biłby go w nocy, a reszta faktycznie dawałaby mu spokój. Nieraz widział jak jedni więźniowie znęcają się nad drugimi, ciesząc się, że nie pada na niego. Czy jego życie w tym miejscu nie byłoby spokojniejsze, jakby poszedł na ten układ? Gdyby strażnik przestał się nad nim znęcać, inni mogliby zacząć to robić każdego dnia, a tego by nie wytrzymał. Mógł być silny, lecz każdy kiedyś w końcu spotyka swój kres. Chciał zadać więcej pytań, głównie dotyczących tego, czy istnieje możliwość zrezygnowania po pewnym czasie, jednak wzrok strażnika był tak ostry, że nie był w stanie już wykrztusić nic więcej, poza cichym:

- Zgadzam się – odpowiedział w końcu, spuszczając wzrok.

Nie widział triumfalnego uśmiechu, jaki pojawił się na twarzy wysokiego mężczyzny. Wstał i podszedł do blondyna, łapiąc go za ramiona i podciągając do góry. Kise nie protestował, choć z całego serca chciał, by to było już po wszystkim. Nie miał pojęcia jak zostanie potraktowany i czy nie będzie to gorsze od życia w strachu przed innymi więźniami. Czy po tym, co zaraz zrobią, będzie miał jeszcze szansę na odzyskanie dumy?

- Patrz na mnie – zażądał mężczyzna, podwijając mu koszulkę do góry, a po chwili całkowicie ją zdejmując. – Nie bój się, nie będziemy uprawiać seksu. Narazie chcę cię tylko podotykać – dodał łagodniejszym tonem, jednak zaakcentował słowo ‘narazie’, a po ciele blondyna przeszły dreszcze, gdy przejechał dłonią po jego klatce piersiowej.

- Dobrze, proszę pana – odparł, kierując wzrok wprost na granatowe oczy.

- Aomine – pouczył go i zabrał się za zsuwanie spodni. – Tu możesz mi mówić normalnie, Kise.

- Dobrze, Aomine – powiedział, czerwieniejąc na policzkach.

Strażnik obchodził się z nim nadzwyczaj delikatnie, czego nie można było przewidzieć, patrząc na jego ciało i dość ostre spojrzenie. Aomine Daiki był umięśnionym mężczyzną, co było widoczne nawet przez służbową koszulę, którą miał na sobie. Jego granatowe włosy sięgały do połowy czoła, a tego samego koloru oczy przeszywały człowieka na wylot, jednak Kise, patrząc prosto w nie czuł się... Aż prychnął w myślach, jako że znajdował się w sytuacji totalnie odwrotnej, ale czuł się bezpiecznie.

                Kuroko znów przewrócił się na drugi bok, po raz pierwszy od bardzo dawna nie mogąc zasnąć. Dziwiło go to, jako że dotychczas spokojnie przesypiał każdą noc, jedynie krzyki strażników czasem go budziły. Teraz jednak miał nad sobą współlokatora, który stukał palcami w ramę łóżka, doprowadzając go do szału.

- Himuro-kun mógłbyś przestać, proszę – burknął w końcu.

- Tak, jasne – odparł od razu i spojrzał na niego z góry. – Czemu wcześniej nie powiedziałeś, że ci to przeszkadza?

- Miałem nadzieję, że przestaniesz, albo zasnę.

- Mów mi następnym razem – poprosił Himuro i ułożył się znów na plecach.

Od jego spotkania z Kagamim minął dopiero jeden dzień, jednak myślał, że szybciej wpadnie na pomysł tego, jak mogliby się kontaktować. Spotkania na spacerniaku odpadały, jako że jego brat z izolatki wychodził tylko na prysznice. Nie mógł też zaciągnąć się do żadnej roboty, gdy postawione oskarżenia były aż tak poważne. W ciągu spacer brunet starał się określić, czy okienko izolatki wychodzi na dziedziniec, jednak od razu dostał naganę od strażnika. Podsumowując, nie miał żadnych pomysłów, a każdy dzień spędzony bezczynnie przybliżał jego brata do kary śmierci.

Kolejnym faktem, który go zmartwił to brak obecności Kise Ryouty zarówno na posiłkach, jak i spacerze. Himuro cały czas trzymał się swojego współwięźnia, którego dziwnym trafem przez cały dzień prawie nikt nie dostrzegł. Poprosił Kuroko by wskazał mu brata swojej dziewczyny, jednak ten nigdzie go nie widział. Nie chodziło przy tym o ich spotkanie, jednak o to, że Kise w sobotę miał zobaczyć się z Asami, a ona musiała się dowiedzieć, że wszystko jest w porządku.

- Kise Ryouta, wyłaź! – usłyszał nagle, aż nie dowierzając i przybliżył głowę do krat, by dostrzec co się dzieje na korytarzu. Zobaczył strażnika stojącego przed jedną z cel, a chwilę później wychodzącego z niej blondyna, który od razu dostał z kolana w brzuch.

- Już tak późno – westchnął zrezygnowany Kuroko i przykrył twarz poduszką.

- Co się dzieje, Kuroko? – spytał totalnie zdezorientowany Himuro. Dlaczego strażnik znęcał się tak nad bratem jego dziewczyny?

- Co noc się na nim wyżywa, bez większego celu, czy wytłumaczenia – odparł błękitnowłosy i odwrócił się w stronę ściany, dając swojemu rozmówcy znak, że idzie w końcu spać.

Himuro skrzywił się, gdy usłyszał jęk blondyna, kiedy wyższy od niego mężczyzna sprowadził go na ziemię i kopnął w brzuch. Następnie zamknął jego celę i chwytając więźnia za kark zaczął go gdzieś prowadzić. Tatsuya wrócił na swoje miejsce, pewny tego, że wcale nie zaśnie.

                - Dzisiaj też nie musisz się bać – rzucił od razu po wejściu do pomieszczenia Aomine i skierował blondyna na fotel. Przez kilka długich minut po prostu na niego patrzył z nieodgadnionym wyrazem twarz, lecz w końcu uklęknął przed nim i wsunął dłoń pod jego koszulkę, by pogładzić miejsce, w które go kopnął. Kise przez chwilę zdawało się, że widzi w granatowych oczach smutek, jednak ułamek sekundy później było w nich widać ponownie pustkę.

To, co czuł Aomine Daiki było zagadką nawet dla niego samego. Ten cholerny blondyn aż prosił się o to, by mu przyłożyć, a te jego radosne oczy, owiewające optymizmem nawet więzienie sprawiały, że zbierało mu się na pawia, ale czymś go jednak zauroczył. Już od pierwszej chwili, gdy go zobaczył, Aomine czuł, że musi go zdobyć. Nie ważne było to, że jest więźniem, a on powinien go pilnować.Liczyło się tylko to, by ten blondyn spokojnie odsiedział wyrok, dlatego gdy tylko zobaczył limo pod jego okiem od razu zrobił co trzeba i to za jego sprawą Haizaki wylądował na innym oddziale.

- Mam się rozebrać, Aomine? – spytał po chwili Kise, nie bardzo wiedząc czego strażnik od niego oczekuje. Domyślał się, że za immunitet nie wystarczy mu zwykłe smyranie po brzuchu.

- Jeszcze nie – mruknął i położył drugą dłoń na jego udzie i przejechał nią wolno na wewnętrzną stronę, przez co Kise zarumienił się i wciągnął głośno powietrze.

- A...Aomine – sapnął blondyn, gdy mężczyzna podwinął jego koszulkę i pocałował go w podbrzusze.

Obchodził się z nim bardzo łagodnie, zupełnie jakby chciał załagodzić te wszystkie uderzenia, których blondyn doznał z jego ręki. Daiki mimo wszystko chciał być jedyną bezpieczną ostoją dla tego faceta w więzieniu. Chciał powoli zdobyć jego zaufanie i być dla niego kimś wyjątkowym. Aż prychnął, przeklinając swój nagły romantyzm i tego przeklętego blondyna, za to, że budził w nim te wszystkie emocje. Z jednej strony chciał go zlać do nieprzytomności, a z drugiej doprowadzić na skraj rozkoszy.

Zdjął powoli jego koszulkę, przez chwilę przyglądając się bladej klatce piersiowej, oraz dwóm różowiutkim sutkom. Uśmiechał się przy tym w specyficzny sposób, który wyrażał zarówno pożądanie, jak i dumę, że to ciało w końcu należy do niego. Pochylił się bardziej i polizał najpierw skórę wzdłuż mostka, a następnie skupił się na prawej kropeczce, którą lekko ugryzł. Kise jęknął głośniej i odruchowo wplótł palce w jego włosy, choć po chwili zabrał rękę jak oparzony; nie wiedział, czy strażnik życzył sobie, by go dotykał.

- Nie wstydź się, Kise – mruknął Aomine zasysając się tuż pod sutkiem i zostawiając po sobie malinkę. – Możesz robić co chcesz. Jesteś mój – dodał jeszcze jakby w transie i przeniósł się na szyję.

Blondyn poczuł bardzo przyjemne dreszcze, przebiegające po jego ciele. Już poprzedniej nocy uświadomił sobie, że zgodził się na pakt głównie dlatego, że mężczyzna mu się podobał. W dodatku teraz, gdy odkrywał jego drugą stronę, Kise cieszył się, że na to poszedł i siedzi właśnie na fotelu w gabinecie strażnika i pozwala mu się całować. Usta Aomine były dość delikatne ale i męskie, a na dodatek krótki zarost na twarzy przyjemnie drażnił skórę.

- Wstań na chwilę – poprosił Aomine, by samemu móc usiąść i ściągnąć mężczyznę na swoje kolana. Objął go w biodrach i oparł czoło o jego tors.

Kise bardzo niepewnie przejechał dłońmi po jego ramionach, a następnie objął szyję i pogładził go czule po karku, na co mężczyzna uśmiechnął się i obdarzył go kolejnym pocałunkiem.  Pierś blondyna unosiła się w dość szybkim tempie, a Aomine doskonale słyszał, jak jego serce bije w przyspieszonym rytmie. Napawał się tym, nie posuwając ani o krok dalej. Całował blondyna po całym dostępnym dla siebie obszarze, aż w końcu uniósł głowę i spojrzał mu w oczy, a nosem przesunął po jego wargach. Kise zarumienił się jeszcze mocniej, przełykając głośno ślinę i intensywnie patrząc w granatowe tęczówki. Mimo że był bez koszulki czuł, jakby całe jego ciało wręcz płonęło. Aomine pocałował go w policzek, tuż przy kąciku ust.

- Zapomnij na chwilę o układzie i powiedz mi, czy też tego chcesz – szepnął, owiewając jego wargi ciepłym powietrzem.

Kiedy Kise czuł go tak blisko siebie zapomniał zarówno o układzie, jak i o całym Bożym świecie. Skinął lekko głową po czym łapiąc strażnika obiema dłońmi za policzki sam musnął jego wargi swoimi. Przymknął nawet oczy, by czuć się nieco pewniej. Aomine zamruczał nisko i przesunął ręce na pośladki chłopaka, po czym oddał pocałunek, lecz zrobił to agresywniej i mocniej. Po kilku chwilach naparł na jego wargi językiem, jednak wtedy Kise odsunął się na tyle, na ile mógł. Strażnik warknął pod nosem, lecz nie wykonał żadnych ruchów. Dobrze wiedział, że mógłby zażądać, by dał się pocałować, jednak z dziwnych powodów nie chciał sobie na to pozwolić.

- W porządku – mruknął po kilku minutach, jednak z wyraźnie słyszalnym wyrzutem. – Nie będę cię zmuszać.

- Ale dlaczego? – spytał Kise na przekór sobie. W końcu Aomine mógł go wykorzystać jak tylko chciał.

- Nie gadaj tyle – bąknął jedynie i wsunął dłonie pod jego spodnie, by masować pośladki blondyna bez żadnego przeszkadzającego mu materiału.

- Dobrze, Aomine – odparł Kise, obejmując go ramionami za szyję i zaciskając mocno zęby.


                
                                                                
Huehue, załapałam się na weekend, brawo ja :D 
Chciałabym ten rozdział dedykować mojemu kochanemu Poczwarzemu Dziecku, które za tydzień uczyni mega postęp w swym socjalnym życiu i jestem z niej megamega dumna. AoKise dla Ciebie Poczwarkocchi <3 
Poza tym, jeśli ktoś by się wybierał na Niucon to będę tam na 80% paradować jako Kise Ryouta z Teikou. 
Życzę wszystkim miłych dwóch tygodni i dziękuję bardzo za komentarze, bo dają mi dużo siły do pisania <3
xoxo,
Fun Ghoul.

PS Przepraszam, ale jestem fluffowym shitem XD

10 komentarzy:

  1. *stawia krzesełko* nie spodziewałaś się mnie tak szybko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobrze, miałam się poprawić to wróciłam no miejsce :P Stworzyłaś tak miłe AoKisy, że przypomniały mi się cudowne czasy kiedy były w pierwszej trójce w moim osobistym rankingu, zanim odrzuciła mnie masa słodkopierdzących fanartów :D' Fajnie wyszło noo <3

      Usuń
    2. Ja dopiero niedawno wyszłam z tego 'odrzucenia' i sądząc po rozdziale to już chyba na dobre do tej dwójki wróciłam xD

      Usuń
  2. AoKise!
    °˖✧◝(⁰▿⁰)◜✧˖°
    WINCYJ, WINCYJ MI DAJ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, naprawdę się zdziwiłam, że się cieszysz xD
      Dam, dam, ale wszystko w swoim czasie :D

      Usuń
  3. Wiedziałam , że to Ao (≧∇≦) ale myślałam, że będzie zły, no wiesz gorszy od Haizakiego, a tu romantyk...
    Dlaczego wszyscy się wybierają na konwenty? (╯︵╰,) Idę się zawinąć w kocyk i płakać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huehue, no jakżeby inaczej :D Wiem, wiem, po prostu jestem prawdziwym fluffowym shitem, ale to nie znaczy że Ao nie zmieni podejścia z czasem... ;3
      Oi, to dawaj do nas!

      Usuń
  4. Witaj mój ghoulu ^//^
    Tyle karzesz czekać na frerarda że aż wciągnęłam to 'XDD nie znam postaci, nie znam prison breaka, ale podoba mi się :DD Jak narazie do gustu najbardziej przypadł mi ten diler (mam nadzieję że będzie gejem XDD) ale i inne scenki bardzo fajnie czytać... te między strażnikiem a więźniem nawet bardzo bardzo fajnie ^//^ ciekawi mnie jak uciekną i jak potworzą się inne pary... bo myślę że na jednym hetero i homo nie pozostaniesz XDD
    Pozdrawiam i weny życzę choć bardziej i tak na destroyę ;___; sorka że tyle się tam nie odzywałam, ale tak jakoś..no XDD
    Zen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej! Miło Cię mieć znów u siebie :D
      Oj no.. dobra motywacja nie jest zła XDD Frerard nie wiem kiedy, z ręką na sercu. Aktualnie niestety siedzę bardziej w tym fandomie, ale staram się jak mogę by wyjść i wrócić do domciu XD Amia pomaga co wieczorną dawką rp xd Nie wiem czy zdradzać Ci tajemnicę, ale nadzieja umiera ostatnia :D Par będzie ogólnie 6, pół na pół hetero i homo :) Gdzież tam, dwie to by było za mało XD

      Usuń